poniedziałek, 21 lipca 2014

na molu w sopocie

Ponieważ dwa ostatnie dni miałem nieco wycięte z informacyjnego życiorysu... lub też jak powiedzieliby inni - żyłem jak ludzie w epoce przed informacyjnej (czytaj: byłem szczęśliwy nie wiedząc co się na świecie dzieje) toteż dopiero dzisiaj rano dowiedziałem się, że jakiś kretyn wjechał samochodem (hondą civic - z tego co widać na zdjęcia) na molo w Sopocie. 

Wspaniałe molo w Sopocie - miejsce lansu wszelakiego, prezentacji ile kto ma, jak wygląda i jak może się sprzedać - stało się miejscem, gdzie jakiś (ponoć naćpany) kretyn urządził sobie samochodową pinatę - zakończoną z tego co widziałem skasowaniem samochodu. Poniekąd całe zdarzenie powinno przypominać wszystkim zadowolonym z życia -że jednak wszystko jest ulotne i żaden bal nie trwa wiecznie - memento mori jak to powiadają.

Poza oczywistym bez sensem tego całego zajścia zacząłem się zastanawiać - jak można być tak głupim, żeby coś takiego zrobić. Koleś, który to zrobił ponoć był z ćpany (ewentualnie leczył się psychiatrycznie - bo i takie wyjaśnienie się znalazło), ale to przecież niczego nie wyjaśnia. Tzn. choroba psychiczna ok ludzie mogą takie rzeczy robić. Ale po narkotykach? Co trzeba mieć w głowie, żeby wpaść na taki  pomysł. Że ucieknie... to przecież nie ucieknie. Że fantazja ułańska - jak chcesz mieć ułańską fantazję, to rób rzeczy, przy których zginąć możesz tylko Ty, a nie naście innych osób. Że nie złapią... no pewnie, że złapią - no jak Cię nie złapią, jak nagrało Cię ileś kamer monitoringu, mają rejestrację Twojego wspaniałego wozu ...Jedynym wytłumaczeniem jest chyba tylko to, że kretyn ów starał się wprowadzić horacjańską zasadę życia chwilą.... Tylko, że zasada ta bardziej odnosi się do tego, że jak jem fajnego kebsa po imprezie ze znajomymi, to mam się cieszyć właśnie w tym akurat momencie, tym fajnym kebsem i tym gronem znajomych. Chociaż skoro kogoś cieszy moment wjeżdżania w ludzi - to czego ja się czepiam...

Z drugiej strony - próba łapania takich rzeczy na logikę z góry wydaje się być skazana na porażkę. I chyba przy tym zostanę... 

hmmm co mówisz mazdo??? czy będziemy dzisiaj mordować??? nie dzisiaj nie będziemy rozjeżdżać ludzi w centrum mysłowic - dzisiaj pojedziemy do biedry i kupimy tuńczyka na obiad... ale jutro mazdo - tak jutro ....

Ekhm... O czym to ja ... a tak... Piosenka na koniec. Ładna całkiem elektronika z japonii - nu jazz czy jak to się nazywa...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz