wtorek, 9 lipca 2013

grząskie pola rzeczywistości smutnej co to nieraz stłamsi

Generalna zasada jest taka - jeżeli jest dobrze - to będzie chujowo. W perspektywie bliższej bądź dalszej, ale za każdy moment kiedy jest dobrze, kiedy jest tak cudownie, różowo i w ogóle napierdalają promyczki słońca - kiedyś przyjdzie zapłacić. 

Filozofowie z dawien dawna zastawiają się dlaczego tak jest. No bo dlaczego nie mogłoby, być wiecznie dobrze ? Dlaczego nie może być, że zawsze jest na plus, że wszystko rośnie i są same wartości dodane. Czyż to nie byłoby pięknie. Jest dobrze - będzie jeszcze lepiej. Można by w takim wypadku optymistycznie założyć, że skoro raz wpadliśmy w dobry ciąg to on już potrwa. I wszystko czego chcemy się spełni, a my będziemy kroczyć po świecie jak Barney Stinson po wieczorze panieńskim (UWAGA! to był żart tak zwany popkulturalny). 

Po dłuższym lub krótszym zastanowieniu możemy dojść do wniosku, że jednak wszystko w życiu jest po coś (poza komarami - one są zupełnie po nic i góra stworzyła je li tylko i wyłącznie aby utruć nam życie). Bo też i zastanówmy się z tymi dobrymi passami, które trwały by wiecznie. Na przykład taki wujaszek Hitler - jakby mu tak dobrze szło ciągle a nie przez lat tylko (aż?!?!?!?) 4. Pomyślcie - teraz zapewne bym tego do Was nie pisał, bo też i kraju naszego pięknego by nie było. Tylko dlatego, że wujaszkowi i miłośnikowi warzyw (wiedziałem, że wegetarianie to podstępne cholery) się w pewnym momencie nie udało (czyli dla naszych potrzeb - zapłacił za swoje sukcesy) to jest teraz jak jest. 

Druga rzecz - jakby wiecznie byłoby dobrze, to też po co by było się starać. Po co walczyć ze sobą, doskonalić się, inwestować w siebie. A tak - jak się coś nieparlamentarnie mówiąc - spierdoli - to każdy jest wstanie przekuć to w coś dobrego. Czy będzie to nauka esperanto, czy składanie origami, czy osiągnięcie mistrzostwa w ustawianiu monety na monecie - tak czy siak z chujowizn co do zasady wynika zwykle coś pozytywnego. Jasne bilans w takich przypadkach nie jest in plus, ale lepiej ze złych sytuacji wyciągnąć cokolwiek niż zupełnie nic.

Nasz krąg kulturowy zwykle tłumaczy takie zjawiska mianem "dopustu Bożego" - czyli, że kolo z góry, który co do zasady jest jak babcia serwująca obiad - a więc z nieskończoną dokładką (przepraszam - sercem) na dłoni - zezwala na coś złego, ponieważ jest ku temu jakiś tam powód. Tłumaczenie takie, może przekonywać mniej lub bardziej. Ateiści z kolei tłumaczą złe zdarzenia zwykłym przypadkiem nie doszukując się w tym specjalnej głębi - ot stało się i tyle - równie dobrze mogło się nie stać i też by było ok. 

Piszący te słowa zwykle jest zbyt zajęty, żeby rozważać metafizyczną głębię tego co się wokół niego dzieje (no chyba że po pijaku - ale wtedy wiadomo - każdy jest filozof). W każdym razie, gdyby ktoś już wziął piszącego na tortury i kazał mu się w temacie wypowiedzieć - to piszący powiedział by, że najbliżej mu do tego co, nasi starsi w kulturze bracia z dalekiego Wschodu, wymyślili tj. że w przyrodzie co do zasady jest równowaga - i takiej samej ilości dobrego odpowiada mniej więcej taka sama ilość złego. Przykładowo - rodzą się jelonki - hasają po trawce (że po łące a nie że się spaliły) i patrzą na ptaszki śpiewające - zeżerają jelonki tygrysy - które są szczęśliwie bo się nażarły - potem boli je brzuch i umierają z przejedzenia - więc szczęśliwe są owady bo się nażrą i rozmnożą - więc szczęśliwe są ptaki bo się nażrą owadów - więc szczęśliwe są jelonki bo mogą patrzeć na ptaszki i tak w koło Macieju. Czyli jeżeli jest dobrze, to prędzej czy później, musi się coś zepsuć, ale kto wie czy nie wyniknie z tego coś dobrego. 

Kończąc dzisiejszy wpis (a miało być o polityce ale temat mnie napawa obrzydzeniem, że poczekam do soboty), stwierdzam iż metafizykę najlepiej zostawić na podłodze i robić swoje. W dobrych czasach pamiętając, że coś się tam czai żeby dać po pysku, a w złych, że będzie jeszcze gorzej...... znaczy nie .... że będzie lepiej :) 

Post dzisiejszy zainspirowały obserwacje jakie poczyniłem wśród znajomych moich czasami ostatnimi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz