niedziela, 21 kwietnia 2013

wszystkie ciekawostki tego tygodnia

Aby, jak to mawiają nie przedłużać, postanowiłem, że zacznę bez żadnych dłuższych wstępniaków. Bo też i wiadomo, że wstępniaki co do zasady zabierają czas czytającemu, a na dobrą sprawę nie ma w nich nic ciekawego - zupełnie jak w lodówce jak się do niej zagląda po raz 80 w ciągu godziny. A wiadomo, że ja bardzo szanuję JW czytelników i nie chciałbym, aby czytali cokolwiek co jest pozbawione jakiegoś tam sensu lub, nie daj Boże, jest sensu pozbawione wogóle. No bo i po co czytelnik miałby się zmagać z taką materią wstępniaka - no przecież to urąga wszelkim regulaminom, instrukcjom, przepisom, okólnikom, zarządzeniom etc. Tak więc dobrze, że dzisiaj wpadłem na to, aby wstępniak pominąć ;)

5. Chodniki - w ramach mojej legendarnej i opisywanej już walki ze zbyt dużo ilością mnie postanowiłem zintensyfikować działania (czytaj: dopierdolić sobie jeszcze bardziej) i wróciłem do biegania. Nie biegałem przez czas dosyć długi, co było spowodowane wieloma czynnikami np. lenistwem albo lenistwem tudzież lenistwem oraz (przepraszam za słownictwo) KURWA ZIMĄ. 

Tak też odgrzebałem moje buty do biegania, które patrzyły na mnie wzrokiem tęsknym i czułym z jednej, ale grożącym cierpieniem i zmęczeniem z drugiej strony. Cóż było robić..... założyłem buty, zapuściłem muzykę i pobiegłem przed siebie w ciemne zaułki i bezdroża miasta stołecznego Mysłowice, gdzie znajduje się obecnie moja tajna kwatera (fak już nie jest tajna). Tak biegnąc.... i biegnąc...i biegnąc..... z niepokojem zauważyłem, że powierzchnia po której biegnę, nie wydaje się być doskonale jednolita. Co więcej, wydaje się że użycie w stosunku do tej powierzchni określenia jednolita jest bardzo dużym nadużyciem - coś jak powiedzenie że Kwaśniewski jest abstynentem, albo że mam sprawnie działających polityków. No cóż - nie da się tego dużej ukrywać i muszę to powiedzieć wprost - na chodnikach są dziury, masa dziur, masa nierówności - tak tak wiem zdaje sobie sprawę, że jest to informacja szokująca, ale niestety taka jest prawda.... 

I o ile poruszanie się chodem spokojnym, po tych chodnikach jest możliwe a nawet konieczne, tak bieganie po tychże chodnikach jest wyzwaniem wymagającym skoordynowania wszystkich zmysłów. Bo też i jeden nieuważny krok spowoduje zerwanie ścięgien, kontuzje, L4, niemożność pójścia na imprezę, armagedon i generalnie zniszczenie.

Dlatego chciałem zaapelować do wszystkich samorządowców: Śpieszmy dbać o chodniki, śpieszmy dbać o biegających - tak szybko się wykruszają :D

4. Boston - znane do tej pory nielicznym miłośnikom herbaty i klimatów celtyckich miasto Boston znalazło się w centrum zainteresowania przez parę debili, którzy postanowili co nieco wybuchnąć tu i ówdzie. Jeden z debili znajduje się już w krainie wiecznych łowów - jest szansa granicząca z pewnością, że znalazł się tam w charakterze bizona... drugi natomiast miał więcej szczęścia (a może nie) i odzyskuje przytomność. Panowie śledczy zapewne wezmą się za niego dosyć ostro w niedługim czasie... ale ja nie o tym. Ciągle mnie fascynuje co popycha ludzi do konstruowania bomb i wysadzania ich wśród innych ludzi. Generalnie nie miałbym problemu z przywaleniem w ryj komuś kto mnie atakuje (i nawet mniej więcej wiem jak to zrobić) i rozumiem, że są ideologie, poglądy, przekonania... że są ludzie, którzy swoje przekonania chcą szerzyć. Ale zabijanie przedstawicieli swojego gatunku..... no  panowie......i panie......

Toż to nawet zwierzęta mają lepsze powody do zabijania (żryć!!!!!!!)  niż zabijanie żeby wykazać, który z kolesiów znajdujących się w niebiesiach jest lepsiejszy, a który mniej lepsiejszy.  

3. Storm Thorgerson - dla wyjaśnienia w pkt. 3 nie chodzi o żaden nowy model rakiety stworzony przez szwedzką zbrojeniówkę :) otóż Pan Storm był osobą, która zaprojektowała baaaardzo dużo okładek do płyt wielu baaaaardzo znanych zespołów (choćby Led Zeppelin czy Black Sabbath, AC/DC, 10cc, Audioslave - żeby wymienić tylko parę z brzegu). Wiadomo, że teraz nikt już nie słucha płyt w całości - zwykle kończy się na ściągniętych paru singlach tudzież jakiś kawałek danego zespołu podesłany tam przez kogoś mniej lub bardziej znajomego. Ale jest jedna okładka, którą powinien znać chyba każdy, a którą to Storm zaprojektował. Jest to otóż moi drodzy okładka do Dark side of the moon - Pink Floyd. Ten promień światła rozszczepiany przez pryzmat zna chyba każdy. Jest to swego rodzaju klasyk popkultury wykorzystywany i przytaczany aż do znudzenia w setkach filmów, zdjęć, reklam, grafik etc. Nawet nie będę wstawiał - jak ktoś nie zna to niech wrzuci w wujka google tytuł płyty - gwarantuje że natychmiast po uzyskaniu wyników sobie przypomni o co mi chodzi. No w każdym razie Pan Storm już nic więcej nie zaprojektuje, gdyż w tym tygodniu przeniósł się był na łono Abrahama i pewnie tam już projektuje okładki dla skrzydlatych szarpidrutów z zespołu "Pan, Jezus i DŚ".

2. Pogoda - wiadomo jak to w naszym kraju raz śnieg i zaspy raz ciepełko, że serce rośnie. Co też tu dużo pisać - prawdopodobnie szykuje się nam teraz tornado złożone ze świń, niewypełnionych deklaracji podatkowych, dziury budżetowej oraz Edyty Geppert. Nie wiem jak wy - ja idę po parasol, bo to jest zbyt piękne żeby było prawdziwe :)

1. Normalność - byłem w piątek u znajomych, którzy niedawno temu związali się małżeńskimi więzami niczym Houdini łańcuchami. Teraz zrobili sobie bardzo ładne mieszkanie. I generalnie w tym oceanie nienormalności jaki panuje na około przez parę godzin można się było znaleźć na wysepce normalności - bez szarpania się z jakimi debilizmami dnia codziennego i innym paranojami. Czyli da się ? Da się ! :)

Walnę Floydów bo też i o nich dzisiaj było - trza się uczyć latać drodzy Państwo :)

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz