wtorek, 23 kwietnia 2013

buk - ale nie że drzewo tylko koślawo fonetyczny zapis książki po hamgielsku

Dzisiaj, tak właśnie dzisiaj, otóż dzisiaj.... nie nie dzisiaj ujawnię najbardziej mroczne sekrety Polskiego Związku Działkowego (Heniek nie czaj się tak za mną z tym szpadlem!!!! - widzę Cię w odbiciu monitora). Także nie dzisiaj będzie koniec świata. Oraz nie dzisiaj zostaną ujawnione wszystkie największe tajemnice ludzkości, łącznie z tym jak kończy się Moda na sukces...... Tego dzisiaj nie będzie. Otóż dzisiaj jest Światowy Dzień Książki (oraz Praw Autorskich ale o tym ććććććććććć). 

Fakt ten natechnął mie....... natchnewoł mie......hmmm zainspirował mnie, do napisania dzisiejszego posta. Ponieważ lubię sobie wypić...... wróć. Ponieważ lubię sobie poczytać, stwierdziłem, że napiszę coś o książkach. Tylko nie bardzo mam pomysł co, bo też i jak wygląda książka każdy widzi - okrągła, błyszcząca, z rowkami, w kwadratowym pudełku, ......kurde znowu nie wziąłem leków......

Tak serio to właściwie odkąd pamiętam to czytam. Nie wiem skąd wzięło się to zacięcie do książek - może to jakiś uraz psychiczny (agresja Kaczora Donalda, marazm Goofiego), a może to jakaś choroba (teraz wszystko się diagnozuje jako schorzenie, więc może na to też jest jakieś określenie medyczne). No w każdym razie codziennie staram się przynajmniej te kilka stron książki lub jakiegoś czasopisma przeczytać. W okresie studiów książki stanowiły główny wydatek z mojego skromnego studenckiego budżetu, efekt tego taki, że nakupiłem ich tyle, że do tej pory nie zdołałem ich wszystkich przeczytać (syndrom tak zwany to jeszcze wezmę to, bo jest za 5 zł). Piętrzy się to to teraz w biblioteczce i patrzy z wyrzutem. A miszmasz jest straszny, bo to od literatury strasznieokropnieskomplikowaniej do literatury mniej skomplikowanej, ale tak samo wartej przeczytania......

Ale czy czytanie w dzisiejszych czasach ma wogóle sens? Tak się nad tym zastanawiając, bez żadnego snobizmu i wpojonych w szkole nauk (że poszerzają słownictwo, że poprawiają umiejętność sprawnego wyrażania myśli, że wpływają na umiejętność zarówno logicznego jak i abstrakcyjnego myślenia, no i że dają zwykle dosyć konkretną wiedzę - ale czy przydatną w czasach google - pewnie większe mędrce od autora będą się o to spierać) muszę ze smutkiem skonstatować, że właściwie wszystko mi jedno jaka jest odpowiedź na to pytanie :D  

Bo też czytanie książek jest swego rodzaju nałogiem. 

Witamy na spotkaniu AC (Anonimowych Czytaczy). Może niech każdy przedstawi się i pokrótce przedstawi swoją historię.

-Dzień dobry jestem Heniek. Byłem normalnym kolesiem, lubiłem sobie wypić, posłuchać RMF-u, lubiłem alufelgi i fajną niunię a także wczasy z darmowym żarciem. I potem trafiłem w złe towarzystwo. Na jedną z imprez kolega przyniósł takie dziwne zbiory kartek. I mi je pokazał. Te kartki były tak dziwnie pozszywane. I ja nie wiedziałem co to jest, ale mi powiedzieli, że to są książki. Wtedy jeszcze je nie bardzo znałem. Ale z ciekawości otworzyłem i zacząłem czytać. Na początku było trochę dziwnie. Ale zacząłem się zagłębiać. To było o jakimś takim dziwnym kocie Behemocie  i jakieś lasce Małgorzacie i tam był jeszcze jakiś Mistrzu. No generalnie zanim się zorientowałem to skończyłem. Ale tam było tego więcej <pochlipuje>... tych książek...... i ja już nie mogłem się potem powstrzymać <zaczynają mu się trząść ręce>. Potem zapisałem się do biblioteki to już był koszmar - wpadłem na całego...... Teraz jestem prawie czysty od trzech lat - nieraz poczytam jakąś nowelkę, krótkie opowiadanie - ale naprawdę żadnych dłuższych fabuł - skończyłem z tym....

Oczywiście całkowicie niezasadne jest ocenianie kogoś przez pryzmat tego czy czyta, co czyta i ile czyta. Bo też i czytanie ma dawać przyjemność, a nie być czynnością wymuszoną przez jakieś normy, którym ktoś stara się sprostać. Znam masę inteligentnych osób, z którymi można bardzo dobrze porozmawiać a które nie czytają bo nie mają na to czasu, albo zwyczajnie je to nudzi. Na szczęście żyjemy w demokracji i panuje w miarę przyzwoita wolność, gdzie każdy może robić to co mu się żywnie podoba. Dlatego też i piszę to całkiem serio, nie przepadam za osobami, które czytając snobują się na 13 apostoła tudzież zbawcę ludzkości. Droga Koleżanko drogi Kolego - to że czytasz w żaden sposób nie czyni Cię lepszym od innych.... to że czytasz nie powoduje, że stajesz się jakimś nadczłowiekiem, który może patrzeć na innych z góry. To że czytasz dodaje Ci kolejną płaszczyznę do rozmowy z innymi ludźmi którzy czytają, ale w żaden sposób nie wynosi Cię ponad tych, którym z książkami nie po drodze. I nie zapominaj o tym, bo wyjdziesz na buca :)

Tym samym chciałem zakończyć, tego dzisiejszego posta wstawiając kawałek całkiem zacny, gdzie tytułów książek znamienitych parę pada :)


3 komentarze:

  1. a ja teraz książkowo przeżywam bardzo dziwny okres w moim życiu. mianowicie patrzę na piętrzące się na półkach i szafkach stosy czekających na przeczytanie pozycji i myślę 'oh, ale bym sobie poczytała..', a potem magiczny mały głosik z tyłu głowy [zwany sumieniem czy rozsądkiem czy jak kto tam woli] strofuje mnie: 'TAKI CHUJ, MATURA - DO LEKTUR.!'. ale jak sobie myślę, że mam czytać takich Chłopów albo Ludzi bezdomnych to trafia mnie szlag i chroniczna prokrastynacja, a efekt jest taki, że nie czytam prawie wcale. i jak wyjść z takiego błędnego koła.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm - fakt jest ciężko :) ale nic na siłę (tzn w szkole jednak musisz bo klucz jest bezwzględny i stępia nawet najbystrzejszych). w klasyce też jest dużo ciekawych rzeczy, trzeba tylko przestać patrzeć na to przez pryzmat tego co pokazują w szkole a zacząć patrzeć swoimi oczami i starać się interpretować po swojemu. Ja klasykę zacząłem czytać na studiach i nie żałuję - naprawdę sporo można z tego wynieść.
      Chłopi jasne że są nudni opis wsi itd. ale mnie np bardzo podobało się patrzenie na tą całą zgniliznę tam przedstawioną - przecież de facto tam nie ma pozytywnych postaci - wszyscy są do pewnego stopnia zepsuci (jak w życiu). No ludzie bezdomni to faktycznie nuda jest ..... :P

      Usuń
    2. ja nie twierdzę, że generalnie lektury są złe i wszystkie powinny iść do kosza, bo są lekturami [na ten przykład 'Zbrodnia i kara' była jedną z najlepszych książek jakie czytałam w życiu], ale część jest nie dość, że nudna, to tak naprawdę niewiele wnosi czegokolwiek. większość i tak przeczyta streszczenia, a maturę napisze równie dobrze jak ci, którzy sumiennie czytają każdą pozycję z ministerialnej listy.
      a nawiązując bezpośrednio do poruszonego przez Ciebie tematu - nie rozumiem dlaczego pewne rozrywki (jak czytanie) są uznawane za lepsze i bardziej rozwijające niż inne (np. gry komputerowe). ja tam staram się nie dyskryminować. chociaż lekko mnie dziwi gdy ktoś ani nie czyta, ani nie ogląda filmów, ani nie gra, słucha muzyki bez wyboru [co taki ktoś robi w tzw. wolnym czasie.?] - a znam kilka takich osób.
      popadłam w dygresje, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz.

      Usuń