sobota, 9 sierpnia 2014

pierwszy razzz

Na wstępie ogłoszenia parafialne - po prawej stronie widzicie, że pojawiła się możliwość subskrybowania bloga przez e-mail. Rzecz jest dziecinnie prosta - trzeba wpisać swój adres e-mail, kliknąć submit. Pojawi się okno, gdzie trzeba wpisać to co widać w ramce. Po czym przyjdzie Wam na maila link, który trzeba kliknąć, żeby zakończyć rejestrację. Dla czytelników to wygodne - bo powiadomienie przychodzi mailem - ja nie mam możliwości podejrzenia Waszych e-maili więc rzecz jest całkowicie anonimowa. Jest to bezpieczne i powszechnie stosowane. Jeżeli ktoś ma ochotę to zapraszam - zwłaszcza, że nie wykluczam, że kiedyś zacznę pisać nieregularnie... A tak to od razu Wam mail wskoczy, że znowu jakieś głupoty ten kredyt popełnił :) 

Za wikipedią:
"Obecnie toga jest strojem urzędowym używanym przez przedstawicieli zawodów prawniczych na rozprawie sądowej; jej wzór jest w Polsce określony przepisami prawa. Toga jest suknią fałdzistą z lekkiego czarnego materiału wełnianego lub wełnopodobnego, sięgającą powyżej kostek – około 25 cm od ziemi. Toga u dołu ma w obwodzie od 270 do 278 cm i od karczka w dół ułożona jest w kontrafałdy: po trzy na obydwu przodach togi oraz pięć do siedmiu na plecach. Kołnierz togi jest okrągły, płasko wyłożony. Toga zapinana jest na pięć guzików. Rękawy mają u dołu w obwodzie 75 cm. Przy kołnierzu togi wszyty jest żabot, długości 21 cm, ułożony w 13 kontrafałd. Kolor żabotu oraz obszyć różni się w zależności od zawodu prawniczego:
  • sędziowie i ławnicy (fioletowy żabot), u sędziów Sądu Najwyższego tego samego koloru jest też kołnierz i mankiety togi, dodatkowo sędzia przewodniczący rozprawie nakłada na kołnierz togi łańcuch z wizerunkiem orła
  • prokuratorzy (czerwony żabot),
  • adwokaci (zielony żabot),
  • radcy prawni (niebieski żabot),
  • radcy Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa (błękitnoszary żabot).
  • sędziowie Trybunału Konstytucyjnego (biało-czerwony żabot)."
Ostatnio miałem swój pierwszy raz z togą - czyli strojem urzędowym, który każdy radca prawny jest zobowiązany przywdziać za każdym razem, jak występuje przed sądem. Aplikantem będąc nie ma obowiązku takiego stroju nosić  ba - nie wolno  w nim występować. Co więcej, wśród aplikantów krąży przesąd, że  założenie togi przed uzyskanie uprawnień (przymierzę sobie i zobaczę jak będę wyglądać ew. wrzucę focię na fejsika to będą lajki lecieć ;)) przynosi pecha.

Pierwsza przeszkoda - jak to cholerstwo nosić. Długie to to. Ani na wieszaku do samochodu włożyć - bo i tak szoruje spodem po podłodze. Futerałów żadnych specjalnych też na to nie wymyślono - przynajmniej mnie nic w temacie takowych nie wiadomo. Niewiele myśląc zrolowałem zatem togę w przyjemny wałeczek i wrzuciłem na tył samochodu. Po dojechani na miejsce, wałeczek zgrabnie zagarnąłem pod ramię i udałem się dziarsko w stronę sądu (oddalonego o jakieś 200m), wzbudzając na ulicy niejakie zainteresowanie wywołane faktem trzymania pod pachą zwoju czarnego płótna.

Tak więc moja odyseja rozpoczęła się i trafiłem pod salę rozpraw. Patrząc na zegarek stwierdziłem, że zostało mi jeszcze 20 minut czasu. Pomyślałem zatem, że trochę kretyńsko tak trzymać pod pachą togę - więc ja zarzuciłem na  plecy. Po 5 minutach stwierdziłem, że w taki upał zarzucenie na plecy grubej warstwy płótna  w nieklimatyzowanym sądzie nie było zbyt dobrym pomysłem. Jednym słowem (a właściwie pięcioma)  - zacząłem się pocić jak wieprz. Poskutkowało to racjonalnym błyskiem w moim umyśle i ściągnięciem togi. 

Aby dodać dramatyzmu za chwil kilka pojawiła się pełnomocnik drugiej strony - w osobie pani aplikant adwokackiej. Tutaj mój samczy zmysł stroszenia piór nakazał mi, przy powtórnym zakładaniu togi zachować pełny profesjonalizm bez miejsca na pomyłkę. Ale nie uprzedzajmy faktów...

Wywołano rozprawę - przyszedł czas sprawdzenia moich najbardziej pierwotnych umiejętności -  takich jak zwinność czy koordynacja ruchów. I muszę powiedzieć ... no cóż - mamuta bym nie upolował. Najpierw zaplątałem się w togę w poszukiwaniu rękawa - potem próbując zapiąć żabot (kosmiczna technologia guzika i pętelki) o mało co nie połamałem sobie palców. W każdym razie obserwując mnie z boku można było zobaczyć definicję niezręczności i zagubienia. Ale co zrobić.,..

Po tych iście gargantuicznych zmaganiach wkroczyłem na salę w pełnej glorii i chwale - trzepocząc togą niczym Batman stojący nocą na katedralnym gargulcu w Gotham. O coś takiego:

Zatem z godnością długouchego podążyłem zając moje miejsce.

Tutaj kolejny problem, ponieważ usadzając mój sad na miejscu. okazało się, że toga radośnie pląta się absolutnie wszędzie, uniemożliwiając przy tym jakikolwiek ruch odnóżami. No cóż... udało mi się jednak togę jakoś udrapować - i przyjąć względnie wygodną pozycję nie wyglądając przy tym jak jogin chory na artretyzm. Ale to nie koniec dramatu...

W pewnym momencie chciałem sporządzić notatkę - czego jednak toga wcale nie ułatwiła. Szerokie rękawy może i wyglądają dostojnie z oddali, ale niezwykle łatwo zahaczają się o wystające elementy otoczenia - np. o kant biurka/ stolika. Jedynie nadludzki refleks i lata praktyki spowodowały, że udało mi się zahaczony rękaw odplątać... zanim przesunąłem, dzięki swojej herkulesowej sile, cały stolik. Wiadomo - być jak Batman (tzn. bez rodziców i z ogromną fortuną :P).

Na koniec - wstając w pewnym momencie na sali przydepnąłem sobie dół togi - co spowodowało napięcie na linii parter togi - szczyt togi i autoprzyduszenie żabotem - no cóż ... nikt nie jest idealny.

Jednym słowem, poza pełną profesjonalizmu uwagą przywiązywaną sprawie tym razem musiałem także uważać, aby nie zamordował mnie także mój strój urzędowy... Pierwsze koty za płoty - wiem już, że nie jest lekko, zawód jest wymagający - choćby z uwagi na ubiór. 

Następnym razem już będę wiedział co i jak... Żadna toga mnie nie zaskoczy.

1 komentarz:

  1. Świetny post Panie mecenasie. Dopiero teraz trafiłem na blog, przyznać muszę, że interesujący ;)

    OdpowiedzUsuń