poniedziałek, 20 listopada 2017

post bez tytułu

     Znowu przywiało mnie tutaj, aby dokonać czystapiendziesiątej reanimacji tego bloga. Jest już prawie jak w "Modzie na sukces", gdzie bohaterowie tak bardzo pragną zginąć, ale scenarzyści ciągle przywracają ich do życia (Ricza zginął w wypadku lotniczym, ale okazało się, że jego materiał genetyczny przetrwał w żołądku nutrii-alkoholika, która na spotkaniu AA podzieliła się tym z resztą zebranych, CI zrzucili się na nielegalne klonowanie w Chinach, co doprowadziło do powstania Ricza-klona - tajnego szpiega Chin, który związał się ze swoją ciotką od strony babki, Brook, i dzięki temu miał dostęp do sekretów produkcji bamboszy w kształcie półwyspu jukatańskiego w fabryce pod Radomiem) - ale dość o kulturze wysokiej takiej jak "Moda na sukces" - nigdy nie rozumiałem tego serialu, widać zbyt mało czytałem filozofów klasycznych albo narkotyki były za słabe - jedno  z dwóch.

  Nie bardzo wiem co napisać - i wcale nie dlatego, że (jak co poniedziałek) darowałem pół mózgu na cele badań medycznych w zakresie zwyrodnień.

 Pogoda jakaś jest - wiadomo wina Tuska/PiSu (zależnie czy pobierasz 500 plus czy nie), aczkolwiek śnieg jeszcze nie spadł. W tym roku nie stałem się członkiem ogólnopolskiego stowarzyszenia o nazwie "Muszę zmienić na zimówki", którego członkowie spotykają się w warsztatach oferujących zmianę opon - a to dlatego, że opony zmieniłem w październiku. W warsztacie była pustka jak w Biedronce po dostawie "Świeżaków" - nawet "główny dzierżyciel klucza do opon" ucieszył się na mój widok, podobnie jak jego płuca, bo moja obecność oznaczała, że być może nie wypali w dniu dzisiejszym 4 pełnych paczek fajek - bo przez 20 min popracuje, a to zburzy misternie rozłożony "Onkologiczny Plan Palacza" - w skrócie OPP (nie mylić z organizacją pożytku publicznego).

  Z drugiej strony  będzie mi w tym roku brakować możliwości zagadywania do nieznajomych: "Pan ostatni do zmiany?", "Nie wie Pan, czy jeszcze ktoś jest przed nami?", "Można do zmiany?", "Za ile zmieniają". Jak i odpowiedzi na pytania pełne egzystencjalnej głębi: "Wyważamy?", "Ma pan na felgach?", "Dopompować?".

 Właśnie wyglądam za okno i widzę jak pada śnieg. W oddali słychać nawoływania się spłoszonych kierowców na letnich oponach - aby watahami uderzyć we właściwie miejsce. Stoję zatem samotny  na tych moich zimówkach - znowu, jak jakiś socjopata, nie będę należał do stada. Trudno - świeżaków też nie zbieram... i lubię szpinak...

Post sponsorował Krajowy Urząd Pomocy Analfabetom w skrócie K.U.P.A. (hahaha użył słowa kupa w poście).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz