poniedziałek, 16 marca 2015

Przekrojowo o niczym

Częstotliwość mojego pisania na tym blogu jest jak metabolizm Ryszarda Kalisza tj. niska i bez sensu. Ale co mi tam... 

Przez chwilę chciałem napisać o kampanii wyborczej kandydata na prezydenta RP z ramienia partii Powszechnie Obśmianej. Niestety, kampania wyborcza tegoż kandydata, oparta na sformułowaniu "zgoda" nie potrzebuje tego. Bo spójrzmy np. na to:

Chciałbym uścisnąć dłoń człowieka, który tworzy te wpisy. Naprawdę. Chciałbym paść mu w ramiona, zalany łzami szczęścia. Dlaczego chciałbym to uczynić ? Otóż w stanie największego upojenia alkoholowego, pozwalającego na podjęcie czynności pisania, połączonego z sięgnięciem do najgłębszych pokładów utajonej trywialności, nie byłbym w stanie napisać czegoś takiego. Chciałbym to jakoś skomentować, popisać się ciętą satyrą, jakimś pięknie zabawnym homeryckim porównaniem (np. powyższego wpisu do defekującego tapira), ale nie jestem w stanie. Natura nie obdarzyła mnie niestety ani wystarczająco ciętym językiem, ani dość światłym umysłem, abym  wykrzesał coś bardziej ośmieszającego, niż powyższy wpis jest sam w sobie. Bo ten wpis jest śmieszny - jest śmieszny z punktu widzenia powagi "stawki" o jaką toczy się gra (tj. gry o fotel prezydenta państwa aspirującego do bycia hegemonem europy środkowo - wschodniej). W mojej ocenie, wpisy na takim poziomie, to potraktowanie wyborców jak bezrozumnych baranów, którzy kupią każdą pierdołę... 
 
Dlatego pisał nie będę :) 
 
Cóż więc mi pozostaje? 
 
Mógłbym pisać o pogodzie, ale ta robi wszystkim psikusa i jest, jak na środek marca, niezwykle ładna. Ludzie spacerują, cieszą się, słonko przez okno zagląda - no jest, jak nie w Polsce.  Jak tu narzekać, jak tu na całokształt życia psioczyć, kiedy warunki pogodowe ku temu nie sprzyjają. Jak sąsiadowi zazdrościć, jak współpracowników obgadać, jak zielono się robi. No ni cholery... dobrze, że przynajmniej w polityce, jak zwykle, wszyscy na siebie womitują - bo przez chwilę już miałem ochotę się uśmiechnąć. Włączyłem jednak radio na wiadomości i mi przeszło :) 
 
O wiem - napiszę ciekawostkę. Przeczytałem niedawno, że whisky jest zdrowe. Dobrze działa na mózg i układy: krwionośny i trawienny. Rozszerza naczynia krwionośne i przyspiesza obieg krwi, co działa zbawiennie na cały ustrój. Plus jest to jeden z najmniej kalorycznych alkoholi, a więc polecany dbającym o linię. Mnie ostatnio ta informacja przypomniała się, jak stałem przy barze i dbając o swoje zdrowie, zamawiałem 8 szklaneczkę - wprawiło mnie to, nie ukrywam, w dobry nastrój, że to nawet na imprezie dbam o siebie - dorosły i odpowiedzialny. 
Tam, tak kojarzę, chyba było też jeszcze coś jak "w umiarkowanych ilościach", nie doczytałem jednak dokładnie tego fragmentu... 
 
Dobra to tak - o polityce było, o pogodzie również, ciekawostka naukowa się znalazła. To jeszcze tylko zabawny obrazek z internetów, komentujący innego kandydata na prezydenta - ale ten kandydat przynajmniej zmysłu wzroku nie rani (a uszy zawsze można zatkać).
 
 
Post już długi się robi, a ciągle nie wiem, o czym by tu napisać...  A ponieważ niewiedza ta zaczyna być męcząca, to zakończę już tę żenadę. Trafiłem na zespół z wokalistką dysponującą przymiotami w postaci nieziemskiego głosu i równie nieziemskich nóg :) Wstawiam poniżej:


 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz