Lat temu nie tak znowu dużo, postanowiłem zrobić coś ze swoim życiem. Ponieważ nie celowałem ani w biznesie ani w innych aktywnościach, które pozwoliłyby mi zarobić na kromeczkę suchego chleba i kubek wody postanowiłem pójść na studia. Studia...... mój Boże..... Chwyciły mnie właśnie nostalgiczne wspomnienia za tym okresem wspaniałym, przepełnionym z jednej strony alkoholem z drugiej alkoholem z trzeciej knajpami i gdzieniegdzie nauką. Tak nauka do sesji .... nauka do sesji odbywała się co miesięcy kilka i była to przyjemność wątpliwa, starcie warte poematu. Dzika wyprawa w czeluści niezgłębianej przez pozostałą część roku wiedzy. Ciągła walka ze snem (bo przecież dodatkowe 4 h drzemki poza 10 h snu to wiadomo, że dla studenta za mało), walka także z rzeczami innymi jak znajomymi, kolegami, przyjaciółmi wręcz można powiedzieć diabłami wcielonymi, którzy na pokuszenie imprez nocnych i miejsc tajemnych knajpami zwanymi, wodzili. W skrajnych wypadkach, kiedy to celem odseparowania od kusicieli wszelakich do domu rodzinnego się udawałem, rozpraszało wszystko inne. Bo czyż dużo ciekawsze nie jest doszukiwanie się we wzorze tapety postaci Jezusa, Napoleona, Antoniego Macierewicza. Czyż dużo ciekawsze nie jest obserwowanie pająka i zadawanie sobie pytań egzystencjalnych - Dokąd on zmierza? Co czuje? Czy jest szczęśliwy? Czym jest szczęście? W jaki sposób nie mylą mu się nogi? I tak też czas przeznaczony na zdobywanie wykształcenia zamieniał się w swoistego rodzaju studia filozoficzne..... A potem przychodziły 3 dni przed egzaminem - kiedy to mózg nie miał wyboru i musiał przyjąć wiedzy wiele - można powiedzieć, że nawet niezwykle wiele wiedzy musiał organ ten przyjąć. I okazywało się że student godzin jedynie 6 sypiać może a i to uważa za rozpustę i czasu marnację. Podobnie za zmarnowany, uważał student, czas potrzebny na przygotowanie posiłków, o rzeczach tak marginalnych jak sprzątanie mieszkania nie wspominając. I był to czas srogi, czas cierpienia i pożogi, czas bólu i gehenny, czas stresu i zakładania garnituru...... A potem.... a potem kiedy to wszystko minęło.... kiedy ulżyło...... kiedy odeszło w dal..... wtedy...... wtedy były drugie terminy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz