Pewnego pięknego dnia ludzkość postanowiła wynaleźć samochód - jak postanowiła tak też zrobiła. Jakoś tak wcześniej, ale nie tak znowu dużo wcześniej, ludzkość wynalazła także kanalizację i zrezygnowała z instytucji rynsztoku, która to instytucja prze wiele wiele lat funkcjonowała z powodzeniem, umożliwiając ludziom spożywającym w zbyt dużych ilościach truciznę powszechnie zwaną alkoholem na wpadanie do rzeczonego rynsztoku. Tym samym powiedzenie o wyciągnięciu kogoś z rynsztoku odłączyło się od rzeczywistości (leczy czy aby na pewno) i jest powszechnie używane w stosunku do ludzi którzy zakończyli karierę polityka ... Ale ja nie o tym. Otóż kanalizacja jak sama nazwa nie wskazuje, znajduje się pod ziemią. Drogi znajdują się natomiast na ziemi. Ponieważ jedno znajduje się zwykle powyżej drugiego (zagadka co powyżej czego???? Nagroda: mięsiste wargi Ryszarda Kalisza w butelce Żytniej), powstała konieczność dostępu do tego co znajduje się pod spodem, żeby nie zniszczyć tego co znajduje się nad spodem. I tak też pewna boska siła rzuciła to delikatne i niewinne ziarenko pomysłu do czyjejś głowy. Ziarenko jak to ziarenko wykiełkowało w pomysł, który jak to z niektórymi pomysłami bywa (np. pociski sterowane gołębiem http://www.eioba.pl/a/1vsc/jak-golebie-nie-zdobyly-swiata ) zostały wdrożone. I tak też powstały STUDZIENKI KANALIZACYJNE - wyłoniły się tajemniczo i nieśmiało z pramaterii umysłu i ochoczo zaczęły pojawiać się na drogach. Tymczasem w pewnym środkowo-europejskim państwie, którego nazwa zaczyna się na P a kończy na OLSKA, ktoś.... nie wiem kto.... ale musiał to być ktoś o naprawdę niezwykłej charyzmie i sile przekonywania, wpadł na pomysł, żeby nie umieszczać owych studzienek w osi jezdni, a radośnie rozrzucać je to tu to tam . Ja dopatruje się w tym pomyśle pewnego geniuszu, geniuszu abstrakcyjnego, geniuszu szalonego, geniuszu pełnego pasji..... Co więcej w całym kraju znalazło się wielu.... wielu naśladowców , co więcej nie da się ukryć, że wielu z tych naśladowców w wielu miastach osiągnęło swego rodzaju maestrię. I tak też, radośnie wracając i prowadząc mój styrany życiem samochód mogę uprawiać piękny slalom. Jest to swego rodzaju bezpośrednie obcowanie z abstrakcją... z mistyką ułożenia wręcz... - wrażenie tak bliskie, że aż odczuwalne...... Dlatego też chciałem wyraźnie zaprotestować przeciwko zmianie tej sytuacji.... Ja sztukę lubię a sztukę abstrakcyjną lubię niezwykle i dlatego uważam że to co dzieje się na drogach jest wartością samą w sobie w tym bezideowym świecie - to rzekłem JA po wydaniu 500 zł na naprawę zawieszenia :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz